Poszukując śladów Rodziny Heinzlów trafiliśmy do parku A. Mickiewicza przy Zgierskiej. Musimy przyznać, że jest to jeden z naszych ulubionych parków w mieście. Spacerując leśnymi ścieżkami, dotarliśmy wreszcie do jednego z trzech stawów utworzonych na rzece Sokołówce.
W oryginale układ stawów, ich szerokość i kształt był inny, jednak po wojnie zdecydowano się na ich przebudowę, aby uczynić park bardziej wszechstronnym. Niewielu bowiem wie, że wiele parków u schyłku XIX wieku było zamkniętych dla zwykłych przechodniów. Dopiero po wojnie miasto zdecydowało się inaczej zagospodarować ten obszar, rozbudowując od strony ulicy Zgierskiej cześć rekreacyjną oraz zmieniając nieco kształt parku. Z informacji do jakich dotarliśmy wynika, że w Julianowie jeszcze w tym roku rozbudowana zostanie siłownia oraz pojawi się nowe, profesjonalne boisko. W latach 50. XX wieku park uzupełniono o stylizowaną muszlę koncertową, która dziś wyjątkowo tętniła życiem za sprawą pikniku zorganizowanego przez wydział Nauk o Wychowaniu UŁ.
Mijamy kolejne, urocze mosty na stawach. Dziś w parku jest tłoczno mimo obiadowej pory. W głębi parku podążamy jedną z wielu asfaltowych ścieżek, amatorzy leśnych spacerów lub jazdy terenowej też znajdą tutaj coś dla siebie. Z wielu utwardzonych ścieżek możemy zejść w głąb lasu. W zachodniej części parku możemy dotrzeć do najstarszych drzew. Jedno z nich, dąb Kosynier ma 30 metrów wysokości i jest najstarszym drzewem w Łodzi. Swoją nazwę zawdzięcza historii związanej z powstaniem styczniowym. To tutaj, pod jego rozłożystymi gałęziami, składano przysięgę na wierność ojczyzny. Pień drzewa, szeroki na 4 metry, jest pusty w środku. Wejście do niego zostało zabezpieczone metalową kratą.
Za każdym razem, gdy tu jesteśmy, spacerując po parku z żalem spoglądamy na niezagospodarowaną polanę, w południowej części parku. To właśnie w jej miejscu znajdował się niegdyś jeden z piękniejszych łódzkich pałaców, należący oczywiście do rodziny Heinzlów.
Dzisiaj znany jest głównie z widokówek i starych zdjęć. Majestatyczny, biały pałac był dumą parku jak i tej części Łodzi. Juliusz Heinzl postanowił wnieść tę rezydencję, aby uciec od zgiełku miasta. Początkowo była to jedynie rezydencja letnia. Dopiero później zyskała status stałej siedziby. Juliusz Heinzl nabył tereny na północ od Łodzi, na terenie osady Radogoszcz. Teren zyskał nazwę od imienia właściciela – Julianów. Oprócz pięknego pałacu na jej terenie znajdował się jeszcze ogród oraz park. Wszystko ozdobiono posągami, fontannami, urozmaicono zwierzyńcem oraz łódkami na stawie. Musiało być tam pięknie.
Dobra passa opuściła rodzinę Heinzlów z 1914 rokiem. Podczas wojny pałac ucierpiał. Odbudowano go co prawda, ale wkrótce Heinzlowie zostali zmuszeni do tego, by swój majątek wyprzedać. W ten sposób na Julianowie w okresie międzywojennym powstało willowe osiedle. Ale o nim może innym razem…
Z początkiem II wojny światowej pałac Heinzlów na Julianowie został zbombardowany przez lotnictwo niemieckie ze względu na stacjonujące tutaj dowództwo Armii Łódź. Zniszczenia były na tyle duże, że Niemcy zdecydowali o rozbiórce rezydencji. Niestety nigdy nie podjęto decyzji o jego odbudowie. I tak właśnie opowiadamy o czymś, czego nie ma. O symbolu dawnej świetności rodu Heinzlów. O nieodżałowanej łódzkiej rezydencji.
Napisaliśmy na podstawie:
Ryszard Bonisławski, Joanna Podolska , Spacerownik Łodzki, Biblioteka Gazety Wyborczej,
Krzysztof Stefański, Wielkie Rody Fabrykanckie, Wydawnictwo Księży Młyn,Łódź 2014,
Park Julianowski na turystycznej mapie Łodzi:
Z Łodzią jesteśmy związani od kilku lat. Lubimy to miasto za jego niezwykłą historię. Uwielbiamy odkłamywać stereotyp „polskiego Detroit”. Odkrywamy wyjątkowe detale kamienic, zaglądamy do ciekawych podwórek, zwiedzamy wspaniałe muzea, spacerujemy po najbardziej urokliwych parkach. Wszystko to, aby pokazać naszym czytelnikom, że Łódź to wyjątkowe miejsce, które warto odwiedzić.