Z Łodzią nieodzownie związana jest postać Ludwika Geyera. Prawdopodobnie każdy kto był w Łodzi, aby zwiedzać, usłyszał nazwę „Biała Fabryka”. Wydaje się nam, że niejeden również Łodzianin jest w stanie mniej więcej określić kim był i co po sobie pozostawił. Wiemy, że był jednym z największych i najważniejszych fabrykantów miasta. Ze wszystkich znanych nazwisk, jak Grohman, Kunitzer czy Scheibler, Geyera wyróżnia fakt, że był pierwszy. Jego wielka Biała Fabryka, utrzymana rzecz jasna w klasycystycznym stylu, powstała miedzy 1835 a 1839.
To tutaj na przemysłową skalę wprowadzono mechanizację produkcji. W Białej Fabryce jako pierwszej w Łodzi uruchomiono mechaniczną przędzalnię i tkalnię. Te mechaniczne przemysłowe potwory zasilał jedyny w kraju (Królestwie Polskim) silnik parowy, który pasem transmisyjnym napędzał maszyny. W jaki sposób odbywało się to dokładnie nie będziemy opisywać, jednak proces ten jest świetnie pokazany w Centralnym Muzeum Włókiennictwa za sprawą bardzo szczegółowej wizualizacji – gorąco polecamy. Biała Fabryka, utrzymana w architektonicznym stylu angielskich XIX wiecznych budynków przemysłowych, przypomina bardziej budynek mieszkalny niż fabrykę. Inaczej także, w odróżnieniu od innych fabrycznych budynków, ma się tutaj sprawa elewacji, której czerwone cegły (tak bardzo widoczne i eksponowane na innych elewacjach konkurencyjnych natenczas fabryk) ukryte zostały pod białym tynkiem. Stąd do fabryki Geyera, na zawsze już chyba, przylgnęła potoczna nazwa Białej Fabryki. Niewielu wie też, że za sprawą maszyny parowej obecnej w zakładach Geyera, to tutaj po raz pierwszy wybudowano wysoki komin stojący po dziś dzień.
Maszyna parowa jak również infrastruktura fabryki na zawsze wpisały się w architekturę tego miasta, kilkanaście lat później każdy budynek fabryczny skrywał większy lub mniejszy, dymiący komin niejako stając się symbolem miasta. Zakłady od samego początku cieszyły się wielkim uznaniem i były symbolem doskonałej organizacji pracy. Za czasów świetności pracowało tam przeszło 3,5 tys. pracowników. Tym bardziej trudno uwierzyć, że twórca tej potęgi skończył pogrążony w długach. Bez względu jednak na jego tragiczną historię (może jednak przesadzamy z tym tragizmem, prawdziwie tragiczna historia związana jest bardziej z rodziną Bidermanów) Geyer ze swoją rodziną pozostawił po sobie sporo obiektów jak, willa Roberta Geyera, dworek Geyerów przy Piotrkowskiej 286 czy Park Reymonta, które cieszą dzisiaj niejedno wprawne oko dostrzegające kunszt i detale architektury. O tych i wielu innych atrakcjach napiszemy Wam innym razem.
Dzisiaj Białą Fabrykę Geyera zwiedzać można za sprawą Centralnego Muzeum Włókiennictwa, które mieści się w tymże zabytkowym budynku. Z początku Muzeum było Działem Tkactwa Muzeum Sztuki w Łodzi, aby w 1960 roku stać się zupełnie odrębną jednostką.
Co ciekawe, wejście do muzeum znajduje się od ulicy Milionowej i wiedzie najpierw przez Skansen Łódzkiej Architektury Drewnianej. Warto zatrzymać się tutaj na chwilę, bo również jest co podziwiać. Wejście do skansenu „otwiera” okazała, drewniana willa z Rudy Pabianickiej należąca kiedyś do przemysłowca Szyi Światłowskiego.
Jeszcze w 2006 roku willa zagrała w amerykańskiej produkcji „House” (nie znamy, nie oglądaliśmy) by w 2008 roku słusznie zapracować sobie na emeryturę i pozwolić przenieść się do łódzkiego skansenu. Niestety na co dzień jest nieczynna, warto jednak zatrzymać się na chwile przy niej i zwrócić uwagę na jej nieprawdopodobnie okazały kształt. Obok willi znajduje się pomnik „Trzech misiów” w ramach rodzinnego projektu „Łódź Bajkowa”, no ale to już zupełnie inna bajka. Innym ważnym obiektem skansenu jest prawie 200 letni drewniany kościół oraz kilka ponad 100 letnich domów zebranych z różnych łódzkich ulic. Wnętrza tychże oglądać można w ramach zwiedzania Białej Fabryki, takie dwa w jednym, co naszym zdaniem jest genialnym pomysłem.
Napisaliśmy na podstawie:
Ryszard Bonisławski, Joanna Podolska , Spacerownik Łodzki, Biblioteka Gazety Wyborczej,
Krzysztof Stefański, Wielkie Rody Fabrykanckie, Wydawnictwo Księży Młyn,Łódź 2014,
Biała fabryka na mapie Łodzi:
Z Łodzią jesteśmy związani od kilku lat. Lubimy to miasto za jego niezwykłą historię. Uwielbiamy odkłamywać stereotyp „polskiego Detroit”. Odkrywamy wyjątkowe detale kamienic, zaglądamy do ciekawych podwórek, zwiedzamy wspaniałe muzea, spacerujemy po najbardziej urokliwych parkach. Wszystko to, aby pokazać naszym czytelnikom, że Łódź to wyjątkowe miejsce, które warto odwiedzić.