Mamy już nowy sprzęt do transportu po mieście (dwa rowery), telefon z endomondo w kieszeni (tak z ciekawości, aby liczyć sobie ile przejechaliśmy kilometrów, a nie spalone kalorie), więc wreszcie mogliśmy sobie obskoczyć kilka miejsc na raz. Zaczęliśmy dzisiaj trasą od Dworca Kaliskiego, jadąc ścieżką rowerową wzdłuż trasy WZ, aż dojechaliśmy do skrzyżowania Piotrkowskiej z Piłsudskiego.
Zawsze chciałem przyjrzeć się bliżej muralowi, który w zasadzie otwiera (lub też zamyka, zależy w którą stronę się przemieszczamy) ulicę. Mowa o muralu zaraz obok budynku mBanku. Więcej jego zdjęć w galerii poniżej. Zaraz obok tegoż warto zobaczyć jeszcze następny, który znajduje się wgłąb parkingu przez bankiem. Również robi wrażenie. Światło było dzisiaj wyjątkowo łaskawe dla nas, zatem jakość zdjęć również jest przyzwoita. Detale murali zrobiliśmy na nieco większym zoomie, zatem polecamy poświęcić chwilę na galerię pod wpisem. nieco później dotarliśmy na ul. Nowomiejską, gdzie zrobiliśmy kilka zdjęć kolejnego murala. Chwilę się zastanawialiśmy czy namalowane zwierzęta to łasice czy coś innego… Ale wróćmy na trasę wycieczki.
Pogoda jak to w Łodzi, nigdy nie wiesz co Cie za chwilę spotka. Mimo jednak pochmurnego nieba temperatura była w miarę znośna, stąd na Pietrynie całkiem sporo Łodziaków. Musimy też przyznać władzom miasta, że mocno stawiają na bezpieczeństwo, praktycznie cały czas mijaliśmy spacerujące pary policjantów. Jest bezpiecznie i coraz ładniej, na szczęście remonty mają się już ku końcowi. Kamienice przy Piotrkowskiej wyglądają bardzo okazale. Brak bezsensownych banerów reklamowych i innych reklamopochodnych wynalazków, które w wielu miastach szpecą podobne budynki, sprawia, że ulica zyskuje sobie bardzo oryginalny charakter. W połączeniu z nową marmurową nawierzchnią, ławeczkami oraz stylizowanymi latarniami daje to bardzo dobry efekt.
Rowerem jedzie się bardzo przyjemnie. Podążamy w stronę pomnika Kościuszki i Placu Wolności. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze na skrzyżowaniu Piotrkowskiej z Próchnika, aby podziwiać kamienicę Scheiblera, wzniesioną w 1882 roku. To jeden z bardziej okazałych budynków przy ulicy, oko cieszą liczne neobarokowe i neorenesansowe zdobienia. Uwagę przykuwa zwłaszcza okrągły wykusz. Znając upodobanie Scheiblerów (z resztą nie tylko ich) do zdobnictwa postanowiliśmy zajrzeć na podwórko tejże kamienicy. Elewacja ze zwieńczeniem rogu kamienicy w postaci okazałej kopuły, pozwala nam wierzyć, że dziedziniec również może skrywać różne skarby. Oczywiście nie zawiedliśmy się w naszych domysłach. Remont elewacji kamienicy towarzyszył nie tylko części widocznej od frontu Piotrkowskiej ale także (choć w o wiele mniejszym stopniu) dziedzińcowi. Chętnym polecamy wycieczkę w głąb dziedzińca. A dla odważnych jest jeszcze wnętrze.
Po drodze przyjrzeliśmy się remontowi na ulicy 6 Sierpnia, ale zdjęć nie wrzucamy bo póki co nie ma tam co pokazywać. Jesteśmy bardzo ciekawi efektu końcowego i trzymamy kciuki, bo zapowiada się bardzo ciekawie. Panowie od remontu zasadzili tam prawie 6 metrowe drzewa wiśni, sprawiają wrażenie jakby rosły tam od zawsze.
Pomyśleliśmy, że skoro pogoda trzyma się jeszcze całkiem dobrze (i nie pada) to może to dobra okazja aby wreszcie obfotografować elewację EC1. Liczyliśmy w duchu, że skoro wczoraj noc muzeów, to może dzisiaj jeszcze bramy stać będą przed nami otworem. No niestety… aczkolwiek udało nam się zrobić parę ciekawy ujęć. Mamy nadzieje, że Wam się spodobają. Przegapiliśmy okazję na zdjęcia EC nocą ale przecież wszystko jeszcze przed nami.
Wycieczkę postanowiliśmy zakończyć w Parku Źródliska. Polecamy spacer w tym miejscu. Zwłaszcza w okolicach dwóch, nowych mostków, które zostały bardzo dobrze wkomponowane w klimat całego parku. Sporo tam dzisiaj spacerujących par, park o tej porze roku, wygląda bardzo ciekawie. Cieszy nas również remont kompleksu fabrycznego obok muzeum kinematografii. Elewacja frontem od Skweru Leona Niemczyka wygląda bardzo dobrze, czekamy na dalszy postęp prac.
21 KM za nami w ciągu prawie 2 h i 40 minut. No ale przecież warto było zobaczyć to wszystko co opisaliśmy powyżej. Prawda?
Z Łodzią jesteśmy związani od kilku lat. Lubimy to miasto za jego niezwykłą historię. Uwielbiamy odkłamywać stereotyp „polskiego Detroit”. Odkrywamy wyjątkowe detale kamienic, zaglądamy do ciekawych podwórek, zwiedzamy wspaniałe muzea, spacerujemy po najbardziej urokliwych parkach. Wszystko to, aby pokazać naszym czytelnikom, że Łódź to wyjątkowe miejsce, które warto odwiedzić.