Gdzie mieszkali Grohmanowie
Na ulicę Tylną wkraczamy od jej najwyższych numerów. Ulica, która swój początek bierze od skrzyżowania z ulicą Sienkiewicza, w dużej mierze zabudowana jest obiektami powstałymi stosunkowo niedawno. Mamy tutaj na myśli osiedle nowych bloków mieszkaniowych. Dopiero od skrzyżowania z ulicą Kilińskiego wkraczamy do jej najbardziej zabytkowej części. W tym miejscu rodzina Grohmanów osiadła na stałe. Tradycyjnie również jak to na fabrykancką rodzinę przystało, zlokalizowała swoje budynki mieszkalne tuż obok fabryki. Zarówno Traugutt (nestor rodu) czy Ludwik (jego syn), mieli do swojej fabryki raptem kilka kroków. Do wejścia do fabryki wiodła ich natomiast okazała brama zaprojektowana przez samego Franciszka Chełmińskiego. Jednym z ciekawych obiektów ulicy Tylnej jest niewielki domek, stojący tuż na rogu z ulicą Targową. Jak głosi tablica na elewacji jest to dom Tragutta Grohmanna, seniora rodu. Budynek niedawno wyremontowany, wygląda bardzo dobrze, choć w porównaniu z obiektami, z którymi bezpośrednio sąsiaduje wypada raczej mizernie. Architektonicznie jest to raczej typowy niemiecki dom rzemieślniczy z tamtego okresu. Posiada duży spadzisty dach, budynek jest parterowy, a kształtem bardzo przypomina jeden z robotniczych domów przy ulicy Targowej. W tej chwili jego właścicielami pozostaje Niemieckie Stowarzyszenie Kultralno-Społeczne. Z tego co wiemy raczej rzadko udostępniają zwiedzającym ten obiekt. Na uwagę zasługuje fakt, że senior rodu podpisywał się przez dwa n na końcu. Wynikało to z jego niemieckiego pochodzenia. Późniejsi Grohmanowie, ze względu na asymilację z ludnością polska, podpisywali się już przez jedno n.
Numer obok znajduje się budynek Okręgowej Izby Radców Prawnych. Budynek pod numerem 14 na ulicy Tylnej jest już zdecydowanie większych rozmiarów, niż wspomniany dom seniora rodziny. Wybudowany w 1873 roku w zamyśle miał służyć Ludwikowi Grohamanowi. W 1990 roku mieściło się tutaj Muzeum Artystów. Później obiekt odnowiono z wyjątkową dbałością o szczegóły. Zrekonstruowano również altanę w całkiem sporym ogrodzie za budynkiem.
Kawałek dalej znajduje się jeszcze jeden ciekawy obiekt tzw. dom dyrektorów, który jak sama nazwa wskazuje służył nikomu innemu jak właśnie dyrektorom fabryki Grohmanów. Po wojnie budynek stał pusty. Zabiegała o niego Szkoła Filmowa, lecz ze względu na brak funduszy na jego odnowienie i utrzymanie, nie była w stanie przejąć tego obiektu. Budynek zakupiła spółka Midas, której nazwa widnieje na elewacji obiektu. Zrewitalizowała go, jak widać sporym nakładem pieniędzy. W zamian za to Łodzi przybył kolejny wyjątkowy obiekt na turystycznej mapie miasta. Choć nie mieliśmy okazji zajrzeć do środka, to możemy stwierdzić, że podczas rewitalizacji firma zadbała o każdy szczegół. Wyczyszczona czerwona cegła dopełniona jasnymi wykończeniami prezentuje się bardzo ciekawie. Budynek nosi znamiona charakterystycznej zabudowy fabrykanckich budynków Grohmana stylizowanych na średniowieczne warownie. Niektóre elementy elewacji do złudzenia przypominają kształtem arkady znane z beczek Grohmana.
Na deser zostawiliśmy sobie najznamienitszy obiekt. Willa Ludwika Grohmana. Ten neorenesansowy budynek, zaprojektowany przez Hilarego Majewskiego, jest ledwo widoczny od strony ulicy Kilińskiego. Niemniej jednak wkraczając na ulicę Tylną, od razu rzuca się w oczy. Willa Grohmana była jednym z pierwszych tego typu obiektów w Łodzi. Choć wiele jest w Łodzi znakomitych pałaców i willi, przewyższających rozmiarem wille Ludwika, jest w tym budynku coś, co przykuwa uwagę. Prócz willi na obiekt składa się również budynek stajni, który sąsiaduje ze znajdującym się obok parkiem. Wejścia do wilii broni okazała brama oraz furtka z kutego żelaza. Zarówno brama jaki furta są oryginalne, widnieją na nich inicjały właściciela. Niestety budynek jest dzisiaj zupełnie pusty, choć całkiem niedawno przechodził remont. Swojego czasu bowiem budynek wszedł w posiadanie przedsiębiorcy, który planował wyremontować budynek i cały obiekt zagospodarować do celów rekreacyjnych. Zdumiewający był również plan wybudowania w tym miejscu kolejki linowej, którą mieszkańcy mieli podróżować nad Księżym Młynem wprost do Białej Fabryki Geyera. Zaraz po wojnie w budynku swoją siedzibę miało NKWD. Jak dowiadujemy się z historii, zaraz po jego przejęciu, wszelkie znakomite jego wyposażenie zostało rozkradzione. Z całego wyposażenia udało się uratować zabytkową zastawę dla gości oraz biurko Ludwika, które dzisiaj stoi w jednym z pomieszczeń willi Herbsta. Budynek w zasadzie oglądać można dzisiaj z każdej strony. Choć wstępu do niego broni wysoki płot oraz pies na łańcuchu, to samo ogrodzenie jest w opłakanym stanie (miejscami w ogóle go brak) i nic nie przeszkadza, by budynek obejrzeć z bliska. Dopiero spacer dookoła willi pozwala odkryć jego znakomity charakter. Na uwagę zasługują okazałe klatki schodowe i portyki, które po szerokich schodach wiodły wprost do sporych rozmiarów ogrodu. Dziś ogród ten znamy bardziej jako park Kilińskiego, wcześniej w całości należał do rodziny Grohmanów.
Z Łodzią jesteśmy związani od kilku lat. Lubimy to miasto za jego niezwykłą historię. Uwielbiamy odkłamywać stereotyp „polskiego Detroit”. Odkrywamy wyjątkowe detale kamienic, zaglądamy do ciekawych podwórek, zwiedzamy wspaniałe muzea, spacerujemy po najbardziej urokliwych parkach. Wszystko to, aby pokazać naszym czytelnikom, że Łódź to wyjątkowe miejsce, które warto odwiedzić.
Napisaliśmy na podstawie:
Ryszard Bonisławski, Spacerownik Łódzki, Biblioteka Gazety Wyborczej, s. 57
Familia Grohmanów na mapie Łodzi:
Z Łodzią jesteśmy związani od kilku lat. Lubimy to miasto za jego niezwykłą historię. Uwielbiamy odkłamywać stereotyp „polskiego Detroit”. Odkrywamy wyjątkowe detale kamienic, zaglądamy do ciekawych podwórek, zwiedzamy wspaniałe muzea, spacerujemy po najbardziej urokliwych parkach. Wszystko to, aby pokazać naszym czytelnikom, że Łódź to wyjątkowe miejsce, które warto odwiedzić.